Witajcie:-)
Dziś kontynuacja mojej przygody z sutaszem metalizowanym. W poprzednim poście pisałam o tym jak zjadłam zęby na tanim sznurku, który pomimo dobrej firmy ( Pega ) zawiódł moje oczekiwania.
Na szczęście znalazłam inny (również Pega), i choć jest trzy razy droższy okazał się strzałem w dziesiątkę! :-) Istotną rolę odegrał jego skład . Naprawdę jest wart swojej ceny, jodelka jest zwarta , nie rozwarstwia się przy robieniu zawiasów, sam sznurek jest milszy w dotyku mniej szorstki niż jego tańszy poprzednik. Sutasz metalizowanym jest bardzo sztywny co jest plusem bo łatwo go okiełznać, za to ciężko przebić igle przez np trzy warstwy sznurka, oj trochę poranilam nią palce.
Tak rozpracowalam sznurki , oto trzy rodzaje jakie znalazłam w Internecie: Dwa ostatnie to te z którymi pracowałam ,zaś pierwszy to chiński sznurek.Bardzo ładnie wygląda, ale jak na mój gust może służyć jedynie jako dodatek, bo w całości zrobiony np. Kolczyk mógł by wyglądać tandetne.
A oto efekt !moich zmagań:
Zawieszka sutasz w komplecie z bransoletka z pięknymi kaboszonami w roli głównej , w towarzystwie tocho i koralików preciosa. Zestaw idealny do kreacji sylwestrowej
Zawieszka i bransoleta są piękne! Co do sznurków, używałam też sutaszu amerykańskiego. Jest w porządku, najbardziej polubiłam http://beadbeauty.pl/soutache-usa-25-mm-metalizowany-strukturalny-biel-abbiel-p-3497.html. Piękny, opalizujący kolor, świetnie się szyje, polecam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚlicznie
OdpowiedzUsuń100% moje klimaty! :) oooch...
OdpowiedzUsuńcudowne te szarości uwielbiam...
OdpowiedzUsuńMarto cudnie tworzysz
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
i
zapraszam na odwiedzinki moich dwóch blogów
pa